Środa & Czwartek & Piątek
ŚRODA
1. Fizyka. Pani się pyta, kto nie ma kserówek, które dawała tydzień temu. To ja się zgłaszam, że nie mam, bo mnie w poprzednią środę nie było (co jelitówkę symulowałam xD). Siedzę w pierwszej ławce, w środkowym rzędzie, więc Pani była niedaleko i mi pierwszej podała.
- Ooooo! Asia nie ma! Pewnie u chłopaka była! |Julia|
- Ale się tym jarasz. |Ja|
A Pani naj....
- Słucham!? |Pani|
xDDDDDD
A wcale nie byłam :P
2. Przed językiem Polskim, na przerwie chłopaki puścili na całą szkołę piosenkę "Szósty dzień tygodnia". Dyżurujące nauczycielki się gapiły xDDDD
CZWARTEK
1. Na przerwie, przed bodajże geografią, chłopaki dali na całą szkołę piosenkę "Cypis - Pochłania mnie balanga".
PS. Nau nic na to nie mówią xDD :P
2. Igor II Starszy przyniósł laptopa do szkoły.
Na języku Polskim:
- Igor, gdzie masz zmienne buty? |Pani|
- Dziś nie ma wf. |Igor|
- Ale to co? |Pani|
- Bo ja buty noszę ze strojem na wf. |Igor|
- Aha, to znaczy, że jak jest wf to przebierasz buty, a jak nie ma, to nie? |Pani|
- Tak. |Igor|
- A laptopa masz? |Pani|
- Tak, przy sobie. |Igor|
- Ahh, przy sobie... To na laptopa było miejsce, a na buty nie? *śmiech* |Pani|
- Tak. |Igor|
- No widzicie... *śmiech* |Pani do całej klasy|
xDDDD
3. Przed Polakiem. Rozmawiam sobie z Agatą, aż tu nagle:
- Aśkaaaaaaaaaa no!!!! *walnąwszy się ręką o udo* |Agata|
- Co się stało? |Ja|
- Igorowi znów dupę widać!!!!! |Agata|
xDDDDDDDD
Gdy otrząsnęłam się ze śmiechu...
- Ale to co ja mam zrobić? |Ja|
- Zakryj Go! |Agata|
- Jak? Mam Mu obciągnąć? |Ja|
(Łaziło o to, że bluzę mu na dupę obciągnąć xDDDDD)
Ale i tak nic nie zrobiłam :P
4. Wracam ze szkoły z Wiktorią i Pauliną. Szłyśmy na chodniku. Ja szłam od strony krzaków, Wiktoria w środku, a Paulina od jezdni. Jechał jakiś samochód, a gdy przejechał:
- No kurwa! |Paulina|
- Pochlapał Cię? |Ja|
- Takkkkk! |Paulina|
- *śmiech* |Wiktoria|
- Cwel pierdolony! |Paulina|
- Upsss! On to chyba słyszał... |Paulina|
- I dobrze. |Wiktoria|
- Jak słyszał to bardzo dobrze! :D |Ja|
xDDDD
PIĄTEK
1. Jak szłam do szkoły - to już było przy szkole - to przechodziła koło mnie babka z dwiema małymi dziewczynkami po obu stronach (czyli babka szła po środku). Było w chuj ślisko, więc się poślizgnęłam i prawie bym się na tą babkę wywaliła xDDD
Dużo osób to widziało xDD
2. Dziś mieliśmy na historii (druga godzina lekcyjna) spotkanie z Panią ze straży miejskiej. Wszystkie pierwsze klasy brały w tym udział. A raz, jak babka opowiadała o pedofilach, to:
- No nie powiemy "Panieeee, Pan jest pedofilem i chce zgwałcić mojego kolegę!" |Pani ze straży miejskiej|
I przy wypowiadaniu owego zdania, patrzyła się na jednego chłopaka z równoległej klasy, ale nie wiem na którego. Wszyscy się długo śmiali xDDDDD
3. Dziś na przerwie przez techniką i na technice cały czas śpiewałam:
"Po to masz nogi, żeby tańczyć do rana.
Po to masz nosek, żeby zajebać grama.
Po to masz gardło, żeby lać w nie wódkę.
Po to masz ręce, żeby pomacać Jej dupkę."
xDDDDDD
- PS -
Pamiętacie jak mówiłam o badaniach? Że robię? Że miałam krew pobieraną? We wtorek były wyniki, ale odebrałam je w środę..... Serce, glukoza, tarczyca są dobre. Cholesterol w miarę też, ale mam nadmiar tego złego. Ale mam też coś z wątrobą. Na tą chwilę zapomniałam już jak to się nazywa, ale to coś przez ten cholesterol. Usłyszałam, że jeśli dalej będę jadła smażone rzeczy to w wieku dwudziestu, czy też plus dwudziestu lat mogę wylądować na wątrobę w szpitalu i to nie na żarty. Chyba nawet umrzeć będę mogła. A nie chciałabym. Ale.. większość rzeczy jakie jadłam były smażone :( ale chuj.
Chcę być zdrowa. I... Od czwartku wieczorem boli mnie wątroba... Tak, do teraz... Nie wiem, czy to przez 100 brzuszków, jakie zrobiłam na WF w środę (w tym 80 w 0,5h), przez szczepienie, czy przez cholesterol...
I jeszcze jedno. Byłam na szczepieniu. Ogólnie u mnie panika w chuj. Miałam na piętnastą w czwartek. I co? Wyszłam se z domu o 15:05 a co tam xDDD i tak przyjęli mnie o 15:30 dopiero. Bo ja mieszkam w bloku, to jak wyszłam na klatkę schodową i schodziłam po schodach, to krzyknęłam na całą klatkę (a w moim bloku jest 11 pięter :P) "nie będzie mnie szczepiła jakaś pierdolona dziwka!!!!". I poszłam xDDD
W przychodni wyjęłam telefon i pisałam na messengerze z koleżankami, a na życie miałam wyjebane. Okaaaay, w końcu mnie przyjęli. Najpierw poszłam na ogólne badania, że oddech etc. To wzięłam bluzkę do góry i doktorowa mnie bada. No wszystko ok. I mam zwałę. Ona mnie zbadała i przed zajrzeniem do gardła zadała mi dziwaczne pytanie. Dziwaczne dlatego, że mam 13 lat (no ok, rocznikowo 14). A mianowicie pytanie "nie jesteś w ciąży, Asiu?". Na początku myślałam, że coś Jej się pojebało i tylko zmierzyłam Ją wzrokiem i milczałam. Ale ponowiła pytanie. Odpowiedziałam więc "nie???". I the end. Ja pierdole. No trudno się kurwa domyślić, czy trzynastolatka jest w ciąży czy nie. -,-
I poszłam później pod salę zabiegową. Wyczekałam się i w końcu mnie przyjęli.
Babka co tam była, kazała mi usiąść. Podeszłam do krzesła, lecz stałam. Babka w tym czasie przygotowywała strzykawkę. Gdy ją uszykowała znów kazała mi usiąść a ja nic xDDD
Aż w końcu:
- Asiu, możesz usiąść, czy sprawia Ci to jakąś trudność?
- Eh, mogę. |Ja|
xDDDDDDD
usiadłam
Gdy tylko zobaczyłam strzykawkę, popadłam w taką histerię, że w parę się nie mieści. Złapałam się za rękę i krzyczałam wręcz, żeby mnie zostawili. Ale nie zostawili :P
W końcu (po dłuższym czasie :P) odciągnęli moją rękę i mi wbili tą strzykawkę... Jak ja krzyknęłam!!! A babka tylko "no spokojnie, to nie boli". A ja tylko "nie, wcale". Dobra koniec... Założyłam rękaw od bluzki z powrotem (bo miałam za ciasny, żeby podwinąć) i mi spadł opatrunek. Ale to nic. Krew nie leciała. Podniosłam go, ubrałam kurtkę i wyszłam, a opatrunek wyrzuciłam do kosza. Na tym badaniu doktorowa mówiła, że ręka mnie może boleć. No przyjęłam se to do wiadomości, że z dzień, góra półtorej. Ale serio? Do teraz mnie boli. Tzn nie mogę jej unieść wysoko, oraz wyprostować. Całe szczęście, że to lewa, bo jestem praworęczna..
1. Fizyka. Pani się pyta, kto nie ma kserówek, które dawała tydzień temu. To ja się zgłaszam, że nie mam, bo mnie w poprzednią środę nie było (co jelitówkę symulowałam xD). Siedzę w pierwszej ławce, w środkowym rzędzie, więc Pani była niedaleko i mi pierwszej podała.
- Ooooo! Asia nie ma! Pewnie u chłopaka była! |Julia|
- Ale się tym jarasz. |Ja|
A Pani naj....
- Słucham!? |Pani|
xDDDDDD
A wcale nie byłam :P
2. Przed językiem Polskim, na przerwie chłopaki puścili na całą szkołę piosenkę "Szósty dzień tygodnia". Dyżurujące nauczycielki się gapiły xDDDD
CZWARTEK
1. Na przerwie, przed bodajże geografią, chłopaki dali na całą szkołę piosenkę "Cypis - Pochłania mnie balanga".
PS. Nau nic na to nie mówią xDD :P
2. Igor II Starszy przyniósł laptopa do szkoły.
Na języku Polskim:
- Igor, gdzie masz zmienne buty? |Pani|
- Dziś nie ma wf. |Igor|
- Ale to co? |Pani|
- Bo ja buty noszę ze strojem na wf. |Igor|
- Aha, to znaczy, że jak jest wf to przebierasz buty, a jak nie ma, to nie? |Pani|
- Tak. |Igor|
- A laptopa masz? |Pani|
- Tak, przy sobie. |Igor|
- Ahh, przy sobie... To na laptopa było miejsce, a na buty nie? *śmiech* |Pani|
- Tak. |Igor|
- No widzicie... *śmiech* |Pani do całej klasy|
xDDDD
3. Przed Polakiem. Rozmawiam sobie z Agatą, aż tu nagle:
- Aśkaaaaaaaaaa no!!!! *walnąwszy się ręką o udo* |Agata|
- Co się stało? |Ja|
- Igorowi znów dupę widać!!!!! |Agata|
xDDDDDDDD
Gdy otrząsnęłam się ze śmiechu...
- Ale to co ja mam zrobić? |Ja|
- Zakryj Go! |Agata|
- Jak? Mam Mu obciągnąć? |Ja|
(Łaziło o to, że bluzę mu na dupę obciągnąć xDDDDD)
Ale i tak nic nie zrobiłam :P
4. Wracam ze szkoły z Wiktorią i Pauliną. Szłyśmy na chodniku. Ja szłam od strony krzaków, Wiktoria w środku, a Paulina od jezdni. Jechał jakiś samochód, a gdy przejechał:
- No kurwa! |Paulina|
- Pochlapał Cię? |Ja|
- Takkkkk! |Paulina|
- *śmiech* |Wiktoria|
- Cwel pierdolony! |Paulina|
- Upsss! On to chyba słyszał... |Paulina|
- I dobrze. |Wiktoria|
- Jak słyszał to bardzo dobrze! :D |Ja|
xDDDD
PIĄTEK
1. Jak szłam do szkoły - to już było przy szkole - to przechodziła koło mnie babka z dwiema małymi dziewczynkami po obu stronach (czyli babka szła po środku). Było w chuj ślisko, więc się poślizgnęłam i prawie bym się na tą babkę wywaliła xDDD
Dużo osób to widziało xDD
2. Dziś mieliśmy na historii (druga godzina lekcyjna) spotkanie z Panią ze straży miejskiej. Wszystkie pierwsze klasy brały w tym udział. A raz, jak babka opowiadała o pedofilach, to:
- No nie powiemy "Panieeee, Pan jest pedofilem i chce zgwałcić mojego kolegę!" |Pani ze straży miejskiej|
I przy wypowiadaniu owego zdania, patrzyła się na jednego chłopaka z równoległej klasy, ale nie wiem na którego. Wszyscy się długo śmiali xDDDDD
3. Dziś na przerwie przez techniką i na technice cały czas śpiewałam:
"Po to masz nogi, żeby tańczyć do rana.
Po to masz nosek, żeby zajebać grama.
Po to masz gardło, żeby lać w nie wódkę.
Po to masz ręce, żeby pomacać Jej dupkę."
xDDDDDD
- PS -
Pamiętacie jak mówiłam o badaniach? Że robię? Że miałam krew pobieraną? We wtorek były wyniki, ale odebrałam je w środę..... Serce, glukoza, tarczyca są dobre. Cholesterol w miarę też, ale mam nadmiar tego złego. Ale mam też coś z wątrobą. Na tą chwilę zapomniałam już jak to się nazywa, ale to coś przez ten cholesterol. Usłyszałam, że jeśli dalej będę jadła smażone rzeczy to w wieku dwudziestu, czy też plus dwudziestu lat mogę wylądować na wątrobę w szpitalu i to nie na żarty. Chyba nawet umrzeć będę mogła. A nie chciałabym. Ale.. większość rzeczy jakie jadłam były smażone :( ale chuj.
Chcę być zdrowa. I... Od czwartku wieczorem boli mnie wątroba... Tak, do teraz... Nie wiem, czy to przez 100 brzuszków, jakie zrobiłam na WF w środę (w tym 80 w 0,5h), przez szczepienie, czy przez cholesterol...
I jeszcze jedno. Byłam na szczepieniu. Ogólnie u mnie panika w chuj. Miałam na piętnastą w czwartek. I co? Wyszłam se z domu o 15:05 a co tam xDDD i tak przyjęli mnie o 15:30 dopiero. Bo ja mieszkam w bloku, to jak wyszłam na klatkę schodową i schodziłam po schodach, to krzyknęłam na całą klatkę (a w moim bloku jest 11 pięter :P) "nie będzie mnie szczepiła jakaś pierdolona dziwka!!!!". I poszłam xDDD
W przychodni wyjęłam telefon i pisałam na messengerze z koleżankami, a na życie miałam wyjebane. Okaaaay, w końcu mnie przyjęli. Najpierw poszłam na ogólne badania, że oddech etc. To wzięłam bluzkę do góry i doktorowa mnie bada. No wszystko ok. I mam zwałę. Ona mnie zbadała i przed zajrzeniem do gardła zadała mi dziwaczne pytanie. Dziwaczne dlatego, że mam 13 lat (no ok, rocznikowo 14). A mianowicie pytanie "nie jesteś w ciąży, Asiu?". Na początku myślałam, że coś Jej się pojebało i tylko zmierzyłam Ją wzrokiem i milczałam. Ale ponowiła pytanie. Odpowiedziałam więc "nie???". I the end. Ja pierdole. No trudno się kurwa domyślić, czy trzynastolatka jest w ciąży czy nie. -,-
I poszłam później pod salę zabiegową. Wyczekałam się i w końcu mnie przyjęli.
Babka co tam była, kazała mi usiąść. Podeszłam do krzesła, lecz stałam. Babka w tym czasie przygotowywała strzykawkę. Gdy ją uszykowała znów kazała mi usiąść a ja nic xDDD
Aż w końcu:
- Asiu, możesz usiąść, czy sprawia Ci to jakąś trudność?
- Eh, mogę. |Ja|
xDDDDDDD
usiadłam
Gdy tylko zobaczyłam strzykawkę, popadłam w taką histerię, że w parę się nie mieści. Złapałam się za rękę i krzyczałam wręcz, żeby mnie zostawili. Ale nie zostawili :P
W końcu (po dłuższym czasie :P) odciągnęli moją rękę i mi wbili tą strzykawkę... Jak ja krzyknęłam!!! A babka tylko "no spokojnie, to nie boli". A ja tylko "nie, wcale". Dobra koniec... Założyłam rękaw od bluzki z powrotem (bo miałam za ciasny, żeby podwinąć) i mi spadł opatrunek. Ale to nic. Krew nie leciała. Podniosłam go, ubrałam kurtkę i wyszłam, a opatrunek wyrzuciłam do kosza. Na tym badaniu doktorowa mówiła, że ręka mnie może boleć. No przyjęłam se to do wiadomości, że z dzień, góra półtorej. Ale serio? Do teraz mnie boli. Tzn nie mogę jej unieść wysoko, oraz wyprostować. Całe szczęście, że to lewa, bo jestem praworęczna..
Komentarze
Prześlij komentarz