2h + niepokojąca rozmowa

Byłam dziś w szkole tylko na dwóch godzinach - angielskim i fizyce xD
Tak ogólnie w ogóle nie chciało mi się iść (xD) ale poszłam. Nagadałam Mamie rano, że bardzo się źle czuję, co u mnie jest zrozumiałe, bo mam trochę problemów z taką jedną z klasy. A mój stres objawia się różnymi bólami, tzn głowy, brzucha bądź w postaci wymiotów. Więc wymóweczka xD
Wyszłam se z domu o za pięć ósmej [07:55], a kto zabroni xDDDDD
Szłam dość powoli, bo ślisko u mnie w chuj. Gdy byłam przy szkole usłyszałam dzwonek na lekcję, lecz nie ruszył mnie. Weszłam do szkoły powoli i może o 0,0001% w szatni przyśpieszyłam. Choć niezbyt efektownie, ponieważ niedużo po mnie do szatni przyszła Wiktoria i Oliwia. Powiedziałyśmy sobie "cześć" i Wiktoria zapytała czy poczekam. Zgodziłam się, bo i tak mi się nie śpieszyło (xD). Dosyć się grzebały, co akurat mi nie przeszkadzało. Potem poszłyśmy na lekcje. Oliwia do swojej klasy, a ja z Wiktorią do swojej, ponieważ dziś pierwszy był angielski, a ów przedmiot jest podzielony na dwie grupy. Akurat, gdy przyszłyśmy nauczyciel zaczął sprawdzać frekwencję [obecność] więc w porę xD
Potem domóweczka :3
Ja dostałam piątkę ^^
Na angolu później nic ciekawego. Okay, fizyka. Na przerwie gadałam do Agaty, że mi niedobrze, że mnie brzuch boli, że chyba wymiotować będę (ma się ten talent XD) itp.
Na fizyce Pani zdążyła odpytać parę osób, wstawić plusy, poprawić oceny, troszkę pomarudzić (xD) i przeszła do pisania zadania na tablicy. Ja, gdy stała obok mojej ławki, zerknęłam nań i uniosłam rękę do góry. Zapytałam czy mogę iść do toalety, bo mi niedobrze. Zgodziła się. Poszłam. Telefon miałam w kieszeni (XD). Zamknęłam się i pisałam z koleżanką. Byłam pewna czynów, byłam pewna, że chcę, choć minimalnie się trzęsłam. Popisałam trochę i wróciłam do klasy. Gdy usiadłam w ławce, Agata szeptem zapytała "zwymiotowałaś?", cóż miałam powiedzieć, przytaknęłam. Zapytałam się Jej, czy poszłaby ze mną do sekretariatu na przerwie. Zgodziła się. Przerwa. Poszłyśmy. Ja ogólnie to wychki [wychowawczyni] szukałam...
- Dzień dobry... Jest może Pani L*********a? |Ja|
- Nie, nie ma słonko. Przychodzi dopiero na piątą godzinę lekcyjną. |Dyrektorka|
[a było przed trzecią godziną lekcyjną]
- Bo ja się źle czuję i bym musiała być zwolniona.... |Ja|
- Ale to możesz z Nami załatwić. Choć do pokoju. |Dyrektorka|
I poszłam.Rano to faktycznie się trochę źle czułam, ale skoro już rozmawiałam z dyrką, to powiedziałam Jej o moim problemie z tą jedną z klasy. Pani obiecała z Nią pogadać. Zapytała się czy zadzwonić po Mamę. Odpowiedziałam, że zadzwoniłam. Tu screeny konsultacji z Darią:








Ale w tytule jest "niepokojąca rozmowa". Właśnie do tego przechodzę. Gdy czekałam na Mamę, aż przyjdzie mnie odebrać, usłyszałam coś, co mnie zszokowało...
Ale od początku.
Stoję sobie i czekam. Jedna Pani (troszkę grubsza) odebrała w pewnej chwili telefon stacjonarny i rozmawiała i rozmawiała. Gdy skończyła, druga Pani (chudsza) odebrała telefon komórkowy i przeszła do pokoju dyrektorki (był pusty), lecz nie zamknęła drzwi. Obie chyba nie zdawały sobie sprawy, że tam jestem i to słyszę. Ok, do konkretów... Nie wiem z kim ta babka gadała, ale mówiła coś, że od początków istnienia gimnazjum, aż do dni dzisiejszych, wiele uczniów owej szkoły... zaginęło! Bezpowrotnie zaginęło! Po prostu... wyszli z domu i nie wrócili. Ponoć nie parę, czy garstka, lecz OGROM! I co ja mam zrobić z tą informacją? Nie potrafię pozbierać do chwili obecnej myśli... A to było 10h temu...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Peenk

wczoraj