Wycieczka, Bal - eh te uroczystości ;-;

W dniach 18,19,20,21 kwietnia odbyła się wycieczka na której byłam. Może przedstawię co zwiedzaliśmy:
1 dzień:
Dojazd i zakwaterowanie. Oczywiście obiadokolacja i spać. Tak, długo jechaliśmy. Od siódmej do jakieś dziewiętnastej czy dwudziestej. Stało się coś jednak nieoczekiwanego już pierwszej nocy. W pokoju byłam z Wiktorią i Martyną a w tym samym pokoju - tylko za ścianą - była Agata i Nikola. Nikola coś wymyśliła, aby umazać Martynę - jak będzie spała - pastą do zębów. O jakieś pierwszej w nocy, ja, Agata, Nikola i Wiktoria oglądałyśmy filmy na yt, a Martyna spała. Gdy upewniłyśmy się, że Martyna śpi, Nikola wzięła chyba Wiktorii pastę i lekko umazała Martynę. Za jakieś półgodziny Martyna się obudziła. Nieświadoma była niczego. Patrzała się na nas a my nie potrafiłyśmy przestać się śmiać. Poszła (Martyna) do sąsiedniego pokoju, a my za nią. Ona potem do łazienki, zobaczyć czemu się śmiejemy, co z Nią nie tak. My wszystkie, pędem pobiegłyśmy się schować za łóżka w pokoju Agaty i Nikoli. Z sukcesem się ukryłyśmy, że w ciemnym pokoju nie było nas widać. Martyna wyszła z łazienki i poszła nas szukać, żeby (jaśnie mówiąc) nam wpierdolić. My nadal się śmiałyśmy. Weszła, a my cichutko, a potem wybiegłyśmy. Martyna była z pastą. Nikola chyba nie zdążyła wybiec, a my (ja i Agata, bo Wiktoria się nie ukryła chyba) zorientowałyśmy się dopiero jak byłyśmy w "moim" pokoju. Ale się wróciłyśmy. Zobaczyłyśmy jak Nikola się broni by nie dostać pastą, a przy tym siedząc na Agaty łóżku. Ale potem Nikola musiała nacisnąć tą pastę i wystrzeliła na białą pościel na łóżku, oraz na spodnie Nikoli. Dodam iż pasta była niebieskawa, bo miętowa. Ups.. Przechlapane. Ej, to mało powiedziane. Myślałyśmy, że mamy przejebane. Ciągiem wydarzeń: Nikola odskoczyła. I obie (Nikola i Martyna) nie zdawały chyba sobie sprawy co zrobiły. Jedynie później się zorientowały.. Ja, Agata i Wiktoria wpadłyśmy do pokoju i patrząc co się stało zaniemówiłyśmy. Nie mogłyśmy nic powiedzieć. Byłyśmy przerażone. Po chwili wszystkie pięć stałyśmy i wpatrywałyśmy się jak biała pościel wchłania pastę. Gdy jedna z nas się ocknęła i ocknęła inne poszłyśmy po papiery czy chusteczki mokre, lub te normalne moczyłyśmy i chciałyśmy za wszelką cenę to zmyć. Każdej z nas serce waliło jak oszalałe. Wiktoria i Martyna poszły do swojego pokoju, a ja pomagałam Agacie i Nikoli sprzątać. Długo nie wychodziły więc poszłam zobaczyć co się dzieje. To co zobaczyłam było dziwne. Obie siedziały na Wiktorii łóżku i płakały, a Wiktoria jeszcze przepakowywała walizkę. Zapytałam co się dzieje. Wiktoria powiedziała, że na pewno dostaniemy nagany i będziemy musiały odkupywać pościel i dywan. Tu się wtrąciłam i zapytałam, jaki dywan. A Martyna odparła, że dywan też jest poplamiony. Wyszłam z pokoju i poszłam zobaczyć te dywan. Tak, też był umazany.. Powiedziałam Agacie, żeby poszła na chwilę do mojego pokoju bo koleżanki tam płaczą, a ja pomogę Nikoli. Agata poszła, a ja pomogłam w sprzątaniu które, szczerze mówiąc, nam nie wychodziło. Agata również długo nie wracała więc poszłam zobaczyć czy i ona się nie rozpłakała. Poszłam, nie, Agata na szczęście nie. Pocieszała Wiktorię i Martynę. W końcu i Nikola zaciekawiona sytuacją przyszła. My z Agatą poszłyśmy jeszcze to pozmywać, a bynajmniej starać się pozmywać tą pastę. Nikola nawet zaproponowała, abyśmy teraz poszły spać, bo i tak tego nie zmyjemy, a rano powiemy o wszystkim pani. Ale Wiktoria zbyt się bała. Ale Nikola powiedziała, że i tak nie da się tego ukryć i panie i tak się dowiedzą, lecz i to nie przekonało koleżanki. Jeszcze poszłyśmy spróbować swoich sił przy zmywaniu, aczkolwiek wszystkie próby były na marne. Za późno wzięłyśmy się do roboty, ale i tak byśmy nie dały rady. Było około trzeciej w nocy. Straciłyśmy wiarę, że ktokolwiek/cokolwiek nam pomoże. Martyna wpadła na pomysł. Internet! Wykrzyczała. A że tylko mój telefon był w miarę "podładowany", wzięłam i szukałam. Było parę informacji, lecz żadna niebyła przystosowana do akcesoriów jakie mamy. Było coś o alkoholu, spirytusie czy perfumach. Nagle obudziły się szare komórki w mózgu Agaty i Nikoli, że Nikola ma perfumy. Nikola poszła czyścić, a my w czwórkę jeszcze szukałyśmy, ale nic nie wyszukałyśmy. Byłyśmy smutne, przestraszone, śpiące, oraz cały czas myślałyśmy. W końcu któraś z Nas wpadła na pomysł, aby Nikola i Agata (bo były najbardziej śpiące) poszły spać, a ja i Martyna (i jeżeli Wiktoria nie zaśnie) będziemy czuwać i od trzeciej trzydzieści Agata i Nikola będą czuwać do rana. Ja byłam tak śpiąca że ledwo do wyżej wymienionej godziny wytrzymałam, ale się udało. Zasnęłam w spokoju i obudziłam się o szóstej.. Zapytałam się czy coś zrobiły w kierunku zmycia, czy postawiły "kropkę". Powiedziały, że pójdą powiedzieć Pani. Miałyśmy wstać o piątej, ale to się nie udało. Koniec końców Pani nie krzyczała i nie odkupowałyśmy, a nieprzespana noc poszła na marne.
2 dzień:
Zjedliśmy śniadanie, dostaliśmy suchy prowiant (bułka z czymś i woda) spakowałyśmy co potrzebne, pozamykałyśmy pokoje i w drogę! Niewiele pamiętam z tamtego dnia. Wiem, że zwiedzaliśmy Wodospad Kamieńczyka, Wodospad Szklarski (czy jakoś tak), Karpacz, Karkonosze, Jelenią Górę (kościoły) i coś jeszcze chyba, ale nie pamiętam.
3 dzień
Zjedliśmy śniadanie, dostaliśmy suchy prowiant (jak zawsze bułka z czymś i woda), potem rozglądanie po pokoju czy wszystko wzięte, zamykanie pokoi i w drogę. Wtedy przygoda miała być w stolicy Czech, a mianowicie w Pradze. Cały dzień tam byliśmy i zwiedzaliśmy. Byliśmy na Moście Karola, Kościoły zwiedzaliśmy, ale ogólnie to myślałam, że zemdleję. Słońce niesamowite! W Słońcu może było z trzydzieści stopni, a w cieniu ze dwadzieścia coś. A i jeszcze w Słońcu były wszystkie objaśnienia i ciekawostki. Nogi mnie bolały, słońce piekło, aż tą prowadzącą przewodniczkę przeklinałam. Była masakra tak gorąco. Na szczęście tak się cieszyłam gdy weszliśmy do autokaru.
4 dzień
Wstaliśmy rano, zjedliśmy śniadanie, oczywiście suchy na suchy prowiant bułkę z czymś i woda. Dziś mieliśmy tylko zwiedzić Zamek Książ i do domu. Tak też zostało wykonane. Słońce przypiekało. Zwiedziliśmy zamek i już prosto do domu. Przyjechaliśmy nwm o której, ale wziąć walizkę, chwilkę pogadać, dojść do domu (ja mam pięć minut), to byłam w domu o jakieś dwudziestej trzeciej coś. To był czwartek. Prawie nikt nie szedł nazajutrz w piątek do szkoły, ja miałam iść, bardzo chciałam, ale zaspałam XD No cóż.. Jestem tylko człowiekiem ;) W niedziele wzięłam o dziewiętnastej lub dwudziestej od Wiktora lekcje, bo był u Cioci i prędzej nie mógł mi dać. Przepisałam i odniosłam o jakieś dwudziestej pierwszej, bo jednak z całego tygodnia to dużo XD


Bal Szóstych Klas i Przed Balem Czyli Dzień w Szkole
Do szkoły nie poszłam na pierwszy wf. Poszłam na przyrodę. Wyszłam z domu o 08:43 a lekcja zaczynała się o 08:50, ale spokojnie zdążyłam. Zobaczcie ile było nieobecnych/obecnych:
Wf (dziewczyn) - 6/15 obecnych
Przyroda: 6/22 nieobecnych
Matematyka: Brak danych
Angielski: Prawdopodobnie 7/22 nieobecnych
Polski: Prawdopodobnie 8/22 lub 9/22 nieobecnych
Polski: 9/22 nieobecnych
Zadziwiające, nieprawdaż?
Mam zwałę tylko sprzed polaka (pierwszego)
Dawid coś chodzi i chce Zuzie chyba uderzyć w łeb. Chodzi i chodzi. Ja sobie siedziałam w telefonie bo musiałam się z mamą dogadać co do balu, bo mama pomagała w przygotowaniach. Nie przedłużając.. Ni stąd ni zowąd:
- Spadaj! |Ja|
- Aśka, Ty to najlepsza! "Spadaj!" *śmiech* |Wiktoria|
- Heh. |Ja|
- Ale mogłam to powiedzieć inaczej prawda? |Ja|
- Tak. |Dawid|
- A jak? |Ja|
- Spierdalaj. |Dawid|
- O, dziękuję Ci że mnie w tym wyręczyłeś. Bardzo dziękuję. |Ja|
Aha i jeszcze jak na próbie do poloneza (na matmie) tańczyliśmy to tańczyłam z Dawidem i jak był most to mnie przytulił *_*
Teraz z balu. Odbyło to się dziesiątego czerwca bieżącego roku. Bal był na siedemnastą i miał być do dwudziestej, ale dyrektor poinformował po polonezie że będzie do dwudziestej pierwszej. Dobrze przejdę do sedna. Przyszłam z Mamą do szkoły, bo Mama miała jeszcze pomóc w przygotowaniach. Miałam tańczyć poloneza z Natalią z klasy, ale Wiktoria do niej podeszła i mówiła aby tańczyła z nią. Natalia nie chciała się zgodzić, ale uległa namowom. Byłam pogodzona z myślą iż będę tańczyć sama. Jednak nie chciałam tego do siebie dopuścić. Ale okazało się że będę tańczyć z moim kolegą z przedszkola XD i tak się stało. Potem porozchodziliśmy się do klas. Do jedzenia na początku były frytki z mięsem jakimś, po jakimś czasie lody a pod koniec tort. Jaki śmiech posłuchajcie: Ja, Wiktoria, druga Wiktoria i Nikola siedziałyśmy  w klasie podczas konkursu. Zajebiste dialogi:
- Słoń. |Prowadząca konkursu|
- No, mój stary. |Wiktoria|
- Azor. |Prowadząca konkursu|
Wszystkie się śmiałyśmy. Po jakimś czasie:
- Mam długą trąbę. |Prowadząca konkursu|
Dosłownie ryłyśmy. Takie były i pozostałe dialogi, niestety wszystkiego nie spamiętałam. Coś Wiktoria napisała na tablicy "Lubię w dupę" ale to zmazała. Było zajebiście. Tańczyliśmy i wgl. Albo dialogue:
- To już jest koniec! |Ja|
- To już jest koniec.. Nie ma już nic! |Ja|
- Życie i śmierć się kończą..! |Ja| *ŚPIEWAŁAM*
- Aśka? |Agata|
- A wiesz, upiłam się od coca coli. |Ja|
Ja to śpiewałam przy mojej Mamie, Nikoli Mamie i Agaty Mamie oraz Doriana Cioci XD

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Peenk

wczoraj