Mój jakże zadziwiający sen xD
W nocy z drugiego na trzeciego sierpnia śniło mi się.. Ach kurwa przejdźmy do sedna:
Jechałam nad jezioro z Ciocią, Wujkiem i Mamą. Gdzie mój Antoś? Antoś cóż pilnował krów i już na Nas czekał. Antoś pełnił rolę Psa Pasterskiego. Dojechaliśmy, Piesek się cieszył bo radośnie merdał ogonem. Nie wiem, na prawdę nie wiem, jak, ale zapakowaliśmy dwieście krów do samochodu i wróciliśmy do miasta. Eeeem, oczywiście Antosia też wzięliśmy, jakżeby inaczej. No i nie mieliśmy gdzie trzymać te dwieście zwierząt. No to za blokiem koleżanki był (we śnie) taka polana, otoczona drzewami, jakby taka zagroda, nawet Nieba nie było widać, bo drzewa tak zarosły. Tam mieszkały Nasze króweczki. Pewnego dnia poszłam po Nie i wzięłam Je, do mojego mieszkania (w bloku!!). Kurwa dwieście krów! I One se mieszkały na korytarzu. Ale te krowy chyba miały pchły (wiem, to niedorzeczne). Ale tak wyszło. No i ponad połowa stada zostało zagryzione (przez te pchły)!! Zostało przy życiu trzydzieści sześć sztuk bydła. Na korytarzu było pełno zwłok, a pchły jeszcze walały się po ścianach. Pełno robactwa po ścianach na tym korytarzu i na półpiętrze. Ja o tym nie wiedziałam, a właśnie wróciłam ze spaceru po okolicy i widzę te wszystkie zwłoki, wpadłam w szał, szybko weszłam do domu i zamknęłam się w osobnym pomieszczeniu i płakałam. Rodzice nic nie wiedzieli o zdarzeniu. Tata miał właśnie wychodzić na zakupy i ja Mu o tym powiedziałam, było Mu smutno, ale musiał iść. Potem Mamie też wszystko powiedziałam.
#Th€nd
Kto by chciał taki sen :'D ?
*DODAM, ŻE JA SIĘ BOJĘ KAŻDEGO NAWET NAJMNIEJSZEGO ROBAKA!!*
Jechałam nad jezioro z Ciocią, Wujkiem i Mamą. Gdzie mój Antoś? Antoś cóż pilnował krów i już na Nas czekał. Antoś pełnił rolę Psa Pasterskiego. Dojechaliśmy, Piesek się cieszył bo radośnie merdał ogonem. Nie wiem, na prawdę nie wiem, jak, ale zapakowaliśmy dwieście krów do samochodu i wróciliśmy do miasta. Eeeem, oczywiście Antosia też wzięliśmy, jakżeby inaczej. No i nie mieliśmy gdzie trzymać te dwieście zwierząt. No to za blokiem koleżanki był (we śnie) taka polana, otoczona drzewami, jakby taka zagroda, nawet Nieba nie było widać, bo drzewa tak zarosły. Tam mieszkały Nasze króweczki. Pewnego dnia poszłam po Nie i wzięłam Je, do mojego mieszkania (w bloku!!). Kurwa dwieście krów! I One se mieszkały na korytarzu. Ale te krowy chyba miały pchły (wiem, to niedorzeczne). Ale tak wyszło. No i ponad połowa stada zostało zagryzione (przez te pchły)!! Zostało przy życiu trzydzieści sześć sztuk bydła. Na korytarzu było pełno zwłok, a pchły jeszcze walały się po ścianach. Pełno robactwa po ścianach na tym korytarzu i na półpiętrze. Ja o tym nie wiedziałam, a właśnie wróciłam ze spaceru po okolicy i widzę te wszystkie zwłoki, wpadłam w szał, szybko weszłam do domu i zamknęłam się w osobnym pomieszczeniu i płakałam. Rodzice nic nie wiedzieli o zdarzeniu. Tata miał właśnie wychodzić na zakupy i ja Mu o tym powiedziałam, było Mu smutno, ale musiał iść. Potem Mamie też wszystko powiedziałam.
#Th€nd
Kto by chciał taki sen :'D ?
*DODAM, ŻE JA SIĘ BOJĘ KAŻDEGO NAWET NAJMNIEJSZEGO ROBAKA!!*
Komentarze
Prześlij komentarz