Diametralna Zmiana Życia
To drugi post w którym napiszę wymyśloną przeze mnie historię.
Mam na imię Anastazja. Ale wołali - bo już nie - na mnie też Ana, Azjuś i inne tego typu dziwne zdrobnienia, ale już nie pamiętam i nie chcę pamiętać. Otóż diametralnie zmieniłam swoje życie. Byłam buntowniczą piętnastolatką. Przeklinałam, paliłam, piłam i ćpałam. W porę 'udało mi się' zmienić towarzystwo. Opiszę co dokładnie się stało. W piątej klasie, dołączyły do mojej klasy dwie dziewczyny. Wyraźnie się odróżniały na tle klasy. Kiedy wszyscy mieliśmy dwanaście lat, One miały czternaście. Dwa razy nie zdały. Nauczyciele nie dawali sobie z nimi rady, a o rodzicach nie wspomnę. One jak były przerwy, wychodziły na tzw 'taras' i gdzieś w ukryciu paliły. Kiedyś moja koleżanka (ale z innej klasy), Je przyłapała na paleniu, ale Ją zaszantażowały. Skutecznie, ponieważ tylko mi to powiedziała. Namawiałam Laurę - tą zaszantażowaną koleżankę - aby jednak powiedziała chociażby nauczycielom, ale Ona zbyt się bała. Zaproponowałam nawet, że pójdziemy razem. Po dłuższych namowach zgodziła się, abym Jej towarzyszyła. Nie pamiętam jak to wszystko się potoczyło, ale poszłyśmy do pedagoga i dyrektorki. Obiecały coś z tym zrobić. Jednak te dwie dziewczyny (ich imiona to Marlena i Natasza, aby stale nie pisać 'dziewczyny') dowiedziały się o wydaniu ich. Chciały zemsty. Ale nie pobić czy coś. Zaczepiły Nas na przerwie następnego dnia. Kazały Nam zapalić. Obmówiłyśmy. Jednak długo Nas namawiały, całą przerwę, ale się Im nie udało. Po lekcjach lub na przerwach do końca roku (2 miechy) Nas zaczepiały, ale byłyśmy stanowcze. Przez całe wakacje spokój, bo wyjechałam za granicę, z tego co wiem to Laura też gdzieś wyjechała na calutkie wakacje. Nikt o tym nie wiedział, nawet Nasi rodzice. Gdy byłyśmy w szóstej klasie, One zrobiły sobie wagary. Parę dni były, ponad dwa tygodnie Ich nie było i git. Jednak na początku drugiego semestru Laura tego nie wytrzymała. Znów przyszły. Obwieściły Nam tekst:
- Musicie teraz zapalić! Jeżeli nie, to przyjdziemy do Was w nocy i powybijamy okna!
Panicznie się w tamtej chwili przestraszyłyśmy i nie myślałyśmy racjonalnie. Dałyśmy się raz skusić i to był poważny błąd z tragicznymi konsekwencjami. Raz zapaliłyśmy, to już Nam nie dawały spokoju wcale. Do końca szóstej klasy paliłyśmy nałogowo. Niestety.. Zostałyśmy we cztery 'przyjaciółkami', ale co taka przyjaźń warta, jak Nas zbiły na złą drogę. Rodzice nic nie wiedzieli dalej, bo milczałyśmy jak grób. W wakacje przed gimnazjum, Marlena (ta jedna z dziewczyn) napisała do mnie, żebyśmy się spotkały w parku, bo Obie mają coś dla mnie niezwykłego. Ponadto napisała, że lepiej, żebym wzięła Laurę ze sobą, ale jak już nie będzie mogła to ja wystarczę. Ale się bałam i namówiłam Laurę i razem poszłyśmy.
- No w końcu! Tak długo czekałyśmy! - zaczęła Natasza
- My tu dla Was specjały przygotowujemy, a Wy się opierdalacie! - dodała Marlena
- P-przepraszam - powiedziałam cicho
Laura milczała.
Byłyśmy za takimi krzakami, bardziej w stronę takiego lasu, więc nie było mowy, aby ktokolwiek Nas zauważył i tego się bałam. Może Nas chciały zabić? Są do wszystkiego zdolne.. Nagle obie wyciągnęły z torby po flaszce piwa. Natasza dała mi, a Marlena Laurze. Obie też sobie wzięły i kazały Nam pić. Pośpiesznie wykonałyśmy polecenie, bo byłyśmy przez Nie omamione. Nie smakowało Nam w ogóle. Miałyśmy trzynaście lat, a One piętnaście wtedy. Wypiłyśmy po dwie i poszłyśmy do domu. One były pijane i nawet nie zauważyły, że zniknęłyśmy. Wypiły więcej od Nas. Pochodziłyśmy trochę, nie chciałyśmy wracać do domu, żeby rodzice coś wyczuli. Do końca wakacji był luz. W pierwszej klasie gimnazjum też, już myślałyśmy, że się odczepiły, byłyśmy uradowane. Tym bardziej, że trafiłyśmy do tej samej klasy (ja i Laura). Myślałyśmy, że już nic nie zburzy Naszego szczęścia, przeliczyłyśmy się. Pewnego dnia w szkole Laura dostała SMS "Dziś o szesnastej w krzakach przed polaną, nie spóźnić się!!". Długo myślałyśmy czy iść. W końcu zdecydowałyśmy, że pójdziemy bo chciałyśmy zakończyć z Nimi wszelką 'przyjaźń'. Jednak znów Nam wręczyły alkohol. Tylko teraz jakąś wódkę. Wmówiły Nam, że to woda i podały w szklankach. Uwierzyłyśmy, tym bardziej, że było gorąco i chciało Nam się pić. A potem wręczyły Nam jakiś biały proszek. Na trzeźwo nigdy byśmy tego nie wzięły, ale po trzech szklankach wódki weź coś przetłumacz. Wzięłyśmy wszystko co Nam dały i zażyłyśmy. Straciłyśmy świadomość i chyba żeśmy zemdlały. Obudziłyśmy się, znaczy ja pierwsza. Łeb mnie bolał jak.. Obudziłam Laurę, Ona nie była w lepszym stanie. Więcej nie pamiętam co się działo. Minimum 2-3 razy w tygodniu się na takie coś spotykałyśmy. W dzienniku u mnie i Laury były same jedynki i dwójki. Groziło Nam niezdanie, zaczęłyśmy chodzić na wagary. Przestało Nas interesować zdanie rodziców. Wracałyśmy pijane. Niekiedy naćpane. Nie rozmawiałyśmy z rodzicami, oddaliłyśmy się. Z nikim nie utrzymywałyśmy kontaktu. Ale raz to odjebałyśmy.. Naszą wychowawczynią była Pani od Historii. Pewnego dnia.. Raczej wieczora zimowego, siedziałyśmy i piłyśmy jakiś alkohol z dwa lata starszymi 'przyjaciółkami'. Przechodziła Pani od Historii. Nie poznałyśmy Jej.
- Jaka żulizna idzie! - wybełkotała pijana Natasza
- No, no, dziecko, uważaj sobie i co Ty robisz ze swoim życiem! - zwróciła uwagę moja wychowawczyni
- Odpierdol się! - powiedziałyśmy obie z Laurą w tym samym momencie
- Anastazja? Laura? Wy? Nie spodziewałabym się tego.. Powiem wszystko rodzicom! - powiedziała z niedowierzaniem historyczka
- A no to kurwa se mów. Mamy to gdzieś, haha. - Powiedziałam
- Jak Wy się odzywacie! Dostaniecie nagany! - historyczka robiła się coraz bardziej nerwowa
- Poza szkołą to możesz Nam podskoczyć! - dodała Laura
- Wy się dowiecie co ja Wam mogę - odrzekła nauczycielka wyciągając telefon z torebki, chciała zadzwonić na policję
- Ej stara, kurwa, wyluzuj, co się tak spinasz. Załatwmy to inaczej. - chciała przekupić nauczycielkę Marlena
- To to jest już szczyt wszystkiego! Ciekawe co powiedzą Wasi rodzice! - krzyknęła oburzona historyczka
- Dobra szmaty, spierdalajmy stąd, bo ta baba się tak kurwa spina, że kurwa zaraz na Nas doniesie suka jedna. - zaproponowała Natasza
- Taa - potwierdziłam
Poszłyśmy sobie w głąb lasu. Tam jest taka ławka, gdzie nikt już Nam nie przeszkadzał. Chlałyśmy do białego rana. Po południu gdy się obudziłam na trawie obok ławki i spojrzałam na telefon, zobaczyłam piętnaście nieodebranych połączeń. Oczywiście od rodziców. Nie miałam zamiaru wracać do domu bo wiedziałam, że będzie siara malowana. Powłóczyłam się trochę po osiedlu i trochę w lesie i o jakieś piętnastej wróciłam. Od razu na mnie wrzeszczeli. Nadal alkohol mnie trzymał, więc:
- Dobra, ja pierdole, nie spinajcie się, co ja takiego kurwa Wam zrobiłam, stale pretensje. Idźcie gdzieś i się wyluzujcie, ja spieprzam spać. - powiedziałam i tak uczyniłam
Powtarzało się tak dość często, ale co będę opisywać parę jednakowych historii. Rodzice sobie ze mną nie dawali rady. Ale w końcu odcięli mnie od wyjść z domu i zgłosili sprawę na policję. Na parę dni byłam w poprawczaku. Tam wykonywałam dużo prac na cele społeczne. Rozmawiałam z psychologami i w ogóle. Oczywiście w przypadku Laury to samo. W końcu po pół roku tej 'męczarni' przemówili Nam do rozsądku. Marlenę i Nataszę złapali, a na ich rodziców nałożyli odpowiednie kary. One same wylądowały w poprawczaku na stałe. Moi rodzice dogadali się z rodzicami Laury, że wyjedziemy do innego miasta i diametralnie zmienimy życie. Tak się stało. Na szczęście zdałam do drugiej klasy gimnazjum i jest tylko lepiej. Natasza i Marlena próbowały się z Nami skontaktować, ale nie odpowiadałyśmy. Zmieniłyśmy numery telefonu. Teraz może być tylko lepiej.
Napisałam to w wieku: Dwunastu lat, jedenastu miesięcy, dwóch tygodni i jednego dnia.
Oceńcie, ale bez hejtów, please.
*OPOWIADANIE ZMYŚLONE, PODOBIEŃSTWO OSÓB CZY ZDARZEŃ - PRZYPADKOWE*
Mam na imię Anastazja. Ale wołali - bo już nie - na mnie też Ana, Azjuś i inne tego typu dziwne zdrobnienia, ale już nie pamiętam i nie chcę pamiętać. Otóż diametralnie zmieniłam swoje życie. Byłam buntowniczą piętnastolatką. Przeklinałam, paliłam, piłam i ćpałam. W porę 'udało mi się' zmienić towarzystwo. Opiszę co dokładnie się stało. W piątej klasie, dołączyły do mojej klasy dwie dziewczyny. Wyraźnie się odróżniały na tle klasy. Kiedy wszyscy mieliśmy dwanaście lat, One miały czternaście. Dwa razy nie zdały. Nauczyciele nie dawali sobie z nimi rady, a o rodzicach nie wspomnę. One jak były przerwy, wychodziły na tzw 'taras' i gdzieś w ukryciu paliły. Kiedyś moja koleżanka (ale z innej klasy), Je przyłapała na paleniu, ale Ją zaszantażowały. Skutecznie, ponieważ tylko mi to powiedziała. Namawiałam Laurę - tą zaszantażowaną koleżankę - aby jednak powiedziała chociażby nauczycielom, ale Ona zbyt się bała. Zaproponowałam nawet, że pójdziemy razem. Po dłuższych namowach zgodziła się, abym Jej towarzyszyła. Nie pamiętam jak to wszystko się potoczyło, ale poszłyśmy do pedagoga i dyrektorki. Obiecały coś z tym zrobić. Jednak te dwie dziewczyny (ich imiona to Marlena i Natasza, aby stale nie pisać 'dziewczyny') dowiedziały się o wydaniu ich. Chciały zemsty. Ale nie pobić czy coś. Zaczepiły Nas na przerwie następnego dnia. Kazały Nam zapalić. Obmówiłyśmy. Jednak długo Nas namawiały, całą przerwę, ale się Im nie udało. Po lekcjach lub na przerwach do końca roku (2 miechy) Nas zaczepiały, ale byłyśmy stanowcze. Przez całe wakacje spokój, bo wyjechałam za granicę, z tego co wiem to Laura też gdzieś wyjechała na calutkie wakacje. Nikt o tym nie wiedział, nawet Nasi rodzice. Gdy byłyśmy w szóstej klasie, One zrobiły sobie wagary. Parę dni były, ponad dwa tygodnie Ich nie było i git. Jednak na początku drugiego semestru Laura tego nie wytrzymała. Znów przyszły. Obwieściły Nam tekst:
- Musicie teraz zapalić! Jeżeli nie, to przyjdziemy do Was w nocy i powybijamy okna!
Panicznie się w tamtej chwili przestraszyłyśmy i nie myślałyśmy racjonalnie. Dałyśmy się raz skusić i to był poważny błąd z tragicznymi konsekwencjami. Raz zapaliłyśmy, to już Nam nie dawały spokoju wcale. Do końca szóstej klasy paliłyśmy nałogowo. Niestety.. Zostałyśmy we cztery 'przyjaciółkami', ale co taka przyjaźń warta, jak Nas zbiły na złą drogę. Rodzice nic nie wiedzieli dalej, bo milczałyśmy jak grób. W wakacje przed gimnazjum, Marlena (ta jedna z dziewczyn) napisała do mnie, żebyśmy się spotkały w parku, bo Obie mają coś dla mnie niezwykłego. Ponadto napisała, że lepiej, żebym wzięła Laurę ze sobą, ale jak już nie będzie mogła to ja wystarczę. Ale się bałam i namówiłam Laurę i razem poszłyśmy.
- No w końcu! Tak długo czekałyśmy! - zaczęła Natasza
- My tu dla Was specjały przygotowujemy, a Wy się opierdalacie! - dodała Marlena
- P-przepraszam - powiedziałam cicho
Laura milczała.
Byłyśmy za takimi krzakami, bardziej w stronę takiego lasu, więc nie było mowy, aby ktokolwiek Nas zauważył i tego się bałam. Może Nas chciały zabić? Są do wszystkiego zdolne.. Nagle obie wyciągnęły z torby po flaszce piwa. Natasza dała mi, a Marlena Laurze. Obie też sobie wzięły i kazały Nam pić. Pośpiesznie wykonałyśmy polecenie, bo byłyśmy przez Nie omamione. Nie smakowało Nam w ogóle. Miałyśmy trzynaście lat, a One piętnaście wtedy. Wypiłyśmy po dwie i poszłyśmy do domu. One były pijane i nawet nie zauważyły, że zniknęłyśmy. Wypiły więcej od Nas. Pochodziłyśmy trochę, nie chciałyśmy wracać do domu, żeby rodzice coś wyczuli. Do końca wakacji był luz. W pierwszej klasie gimnazjum też, już myślałyśmy, że się odczepiły, byłyśmy uradowane. Tym bardziej, że trafiłyśmy do tej samej klasy (ja i Laura). Myślałyśmy, że już nic nie zburzy Naszego szczęścia, przeliczyłyśmy się. Pewnego dnia w szkole Laura dostała SMS "Dziś o szesnastej w krzakach przed polaną, nie spóźnić się!!". Długo myślałyśmy czy iść. W końcu zdecydowałyśmy, że pójdziemy bo chciałyśmy zakończyć z Nimi wszelką 'przyjaźń'. Jednak znów Nam wręczyły alkohol. Tylko teraz jakąś wódkę. Wmówiły Nam, że to woda i podały w szklankach. Uwierzyłyśmy, tym bardziej, że było gorąco i chciało Nam się pić. A potem wręczyły Nam jakiś biały proszek. Na trzeźwo nigdy byśmy tego nie wzięły, ale po trzech szklankach wódki weź coś przetłumacz. Wzięłyśmy wszystko co Nam dały i zażyłyśmy. Straciłyśmy świadomość i chyba żeśmy zemdlały. Obudziłyśmy się, znaczy ja pierwsza. Łeb mnie bolał jak.. Obudziłam Laurę, Ona nie była w lepszym stanie. Więcej nie pamiętam co się działo. Minimum 2-3 razy w tygodniu się na takie coś spotykałyśmy. W dzienniku u mnie i Laury były same jedynki i dwójki. Groziło Nam niezdanie, zaczęłyśmy chodzić na wagary. Przestało Nas interesować zdanie rodziców. Wracałyśmy pijane. Niekiedy naćpane. Nie rozmawiałyśmy z rodzicami, oddaliłyśmy się. Z nikim nie utrzymywałyśmy kontaktu. Ale raz to odjebałyśmy.. Naszą wychowawczynią była Pani od Historii. Pewnego dnia.. Raczej wieczora zimowego, siedziałyśmy i piłyśmy jakiś alkohol z dwa lata starszymi 'przyjaciółkami'. Przechodziła Pani od Historii. Nie poznałyśmy Jej.
- Jaka żulizna idzie! - wybełkotała pijana Natasza
- No, no, dziecko, uważaj sobie i co Ty robisz ze swoim życiem! - zwróciła uwagę moja wychowawczyni
- Odpierdol się! - powiedziałyśmy obie z Laurą w tym samym momencie
- Anastazja? Laura? Wy? Nie spodziewałabym się tego.. Powiem wszystko rodzicom! - powiedziała z niedowierzaniem historyczka
- A no to kurwa se mów. Mamy to gdzieś, haha. - Powiedziałam
- Jak Wy się odzywacie! Dostaniecie nagany! - historyczka robiła się coraz bardziej nerwowa
- Poza szkołą to możesz Nam podskoczyć! - dodała Laura
- Wy się dowiecie co ja Wam mogę - odrzekła nauczycielka wyciągając telefon z torebki, chciała zadzwonić na policję
- Ej stara, kurwa, wyluzuj, co się tak spinasz. Załatwmy to inaczej. - chciała przekupić nauczycielkę Marlena
- To to jest już szczyt wszystkiego! Ciekawe co powiedzą Wasi rodzice! - krzyknęła oburzona historyczka
- Dobra szmaty, spierdalajmy stąd, bo ta baba się tak kurwa spina, że kurwa zaraz na Nas doniesie suka jedna. - zaproponowała Natasza
- Taa - potwierdziłam
Poszłyśmy sobie w głąb lasu. Tam jest taka ławka, gdzie nikt już Nam nie przeszkadzał. Chlałyśmy do białego rana. Po południu gdy się obudziłam na trawie obok ławki i spojrzałam na telefon, zobaczyłam piętnaście nieodebranych połączeń. Oczywiście od rodziców. Nie miałam zamiaru wracać do domu bo wiedziałam, że będzie siara malowana. Powłóczyłam się trochę po osiedlu i trochę w lesie i o jakieś piętnastej wróciłam. Od razu na mnie wrzeszczeli. Nadal alkohol mnie trzymał, więc:
- Dobra, ja pierdole, nie spinajcie się, co ja takiego kurwa Wam zrobiłam, stale pretensje. Idźcie gdzieś i się wyluzujcie, ja spieprzam spać. - powiedziałam i tak uczyniłam
Powtarzało się tak dość często, ale co będę opisywać parę jednakowych historii. Rodzice sobie ze mną nie dawali rady. Ale w końcu odcięli mnie od wyjść z domu i zgłosili sprawę na policję. Na parę dni byłam w poprawczaku. Tam wykonywałam dużo prac na cele społeczne. Rozmawiałam z psychologami i w ogóle. Oczywiście w przypadku Laury to samo. W końcu po pół roku tej 'męczarni' przemówili Nam do rozsądku. Marlenę i Nataszę złapali, a na ich rodziców nałożyli odpowiednie kary. One same wylądowały w poprawczaku na stałe. Moi rodzice dogadali się z rodzicami Laury, że wyjedziemy do innego miasta i diametralnie zmienimy życie. Tak się stało. Na szczęście zdałam do drugiej klasy gimnazjum i jest tylko lepiej. Natasza i Marlena próbowały się z Nami skontaktować, ale nie odpowiadałyśmy. Zmieniłyśmy numery telefonu. Teraz może być tylko lepiej.
*HISTORIA ZMYŚLONA*
Napisałam to w wieku: Dwunastu lat, jedenastu miesięcy, dwóch tygodni i jednego dnia.
Oceńcie, ale bez hejtów, please.
Komentarze
Prześlij komentarz