Zdrowie

Obiecałam Wam w ubiegłym poście, że opowiem coś więcej o moim zdrowiu. No więc jak byłam w drugiej klasie, obudziłam się pewnej nocy w tygodniu i bardzo mnie coś kuło w prawym boku. Zbagatelizowałam to i usiłowałam dalej zasnąć. Po wielu staraniach mi się udało. Rano nie czułam bólu. Miałam do szkoły na jedenastą chyba. A wstałam o siódmej. W sumie nie miałam co robić, więc oglądałam jakiś program w telewizji. Jakoś o dziewiątej znowu mnie w boku bolało. Ale już dużo mocniej. Tata zadzwonił do swojego kolegi, który jest lekarzem, a On coś powiedział, żeby mi jakiś lek podać, podajże przeciwbólowy. Tak też się stało. Oczywiste to było, że tamtego dnia nie poszłam do szkoły, jednak przez resztę dnia było mi lepiej. Za jakiś góra miesiąc obudziłam się o dziewiątej, to chyba był weekend. Wtedy to już nie mogłam wytrzymać z bólu. Obudziłam Mamę i zaprowadziła mnie do lekarza. Tam stwierdzono, że mam zapalenie płuc i karetką zabrali mnie do szpitala. Musiałam dostać bardzo mocne leki przeciwbólowe bo prawie nic nie pamiętam. Dopiero w szpitalu odzyskałam świadomość. Leki działały. Zbadali mnie i powiedzieli, że muszą mnie zatrzymać. Rodzice byli zdruzgotani. Mogłam sobie sama wybrać salę i nawet łóżko. Wybrałam salę numer dziesięć, a łóżko od razu przy wejściu. Oj czuję, że tu również się rozpiszę. Przez pierwsze dwa dni byłam w pokoju sama. Jednak niedługo potem w pokoju ze mną był czternastoletni chłopak. Ja wówczas miałam osiem lat (xDDDDD). Zaprzyjaźniłam się z Nim. W czwarty dzień jakoś do Naszego pokoju dołączyła jakaś siedmioletnia dziewczynka. Pokój był pełny. Już nie wiem na co była ta dziewczynka chora, ale ten chłopak na cukrzycę. Było dosyć fajnie. Ale ja od zawsze panicznie boję się igieł, a wówczas miałam w skórze ich pełno. Zwłaszcza ten werflon... Kurwa masakra. Cały, ale to cały czas byłam przy kroplówce. Nic fajnego. Inni chodzili na taką specjalną świetlicę grać w gry, lub rysować, ale ja nie mogłam. Musiałam być pod stałą opieką, oraz co 5/10 minut mi pobierali krew, Wrr dreszcze mnie przechodzą jak sobie to przypomnę. Dopiero chyba w piątym dniu poszłam na tą świetlicę. Gdybym mogła siedziałabym tam cały dzień! Ale co jakieś 0,5h zabierali mnie na pobieranie krwi. Ale mam jedną bekę. Raz poszłam sobie z rodzicami kupić kakao z automatu i sobie kupiłam i sobie wracam. Otwieram drzwi (nie przypuszczałam się mam taką siłę xDD). Tak otworzyłam aż był huk. Miałam opierdol. Nie nie od lekarek czy cuś. Ten chłopak tak się przestraszył, że tak nawrzeszczał, że cho cho! Przeprosiłam Go oczywiście. Gdy już stale nie musiałam leżeć pod kroplówką, chodziłam sobie po korytarzu z Mamą, bo Tata przeważnie pracował. Stale ktoś ze mną był w nocy, nie było tak źle. Albo mam jeszcze jedną bekę. Do tej koleżanki rok młodszej przyjechała zanocować Babcia. No i była jakaś dwudziesta druga coś, więc kazano Nam iść spać. Ale kurwa, ja nienawidzę jak ktoś chrapie. Tak mnie to wkurwia, że masakra. A tej nocy była ze mną Siostra Cioteczna. Marudziłam straszliwie, że Babcia koleżanki chrapie. Już nawet Patrysię (Siostrę Cioteczną) wkurzyłam do tego stopnia, że dała mi swój telefon i słuchawki i puściła muzykę. Momentalnie zasnęłam. Byłam w szpitalu osiem dni. Któregoś dnia moja Mama poszła do szkoły powiedzieć, że jestem w szpitalu i te bzdety wyjaśnić i taki se dialog:
- Dzień Dobry Pani! |Hubert|
- Dzień Dobry Hubercik. |Mama|
- Chce Pani banana? |Hubert|
- Nie synuś, Mamusia Ci dała, to zjedz. |Mama|
- Ale ja mam dwa! No proszę, niech się Pani poczęstuje. |Hubert|
- Na prawdę dziękuję. |Mama|
To Hubert poszedł do wychowawczyni.
- Chce Pani banana? |Hubert|
- Hubciu zjedz sobie sam. Mamusia Ci dała, a jak mi dasz to będziesz głodny. |Nauczycielka|
- Ale ja mam dwa! |Hubert|
Kurwa wyję z tego dialogu. PS. Hubert kiedyś był sąsiadem mojej Cioci xdd
Gdy po ośmiu dniach w szpitalu wróciłam do domu, dziwnie mi było. Jak wyjeżdżam nad jezioro na około dwa tygodnie to lepiej mogę poznać dom niż wtedy. Nic nie było przemeblowane, a jednak było mi dziwnie. Jeszcze leki działały. Z koleżeństwem z pokoju nie utrzymuję kontaktu. Chociaż ten chłopak powiedział gdzie mieszka i wywnioskowałam, że bardzo blisko. Nawet Go kiedyś spotkałam jak jeździł na desce. Też sobie pojeździłam, ale jednak się bałam. Wracając do teraźniejszości, nie mogę długo, szybko biegać. Bo mnie serce kuje. Nauczycielki w podstawówce zrozumiały, ale boję się jak zareagują nauczycielki w gimnazjum. Nawet jakieś prawie rok temu przed snem często mnie bolało serce, ale wtedy starałam się szybko zasnąć, co się udawało, bo rano było lepiej. Czasem na lekcji też mnie serce kuło. Nikt o tym nie wie. Bo PODOBNO jestem całkowicie zdrowa.. Ciort.. Ah! Jeszcze jedno! Pewnego dnia wieczorem, poszłam do swojego pokoju. Chwilę tam byłam, ale czułam się dziwnie i postanowiłam iść do drugiego pokoju iść pooglądać telewizję. Poszłam, jednak nie dotarłam do celu. Szłam sobie, zakręciło mi się w głowie i upadłam. Nie mam pojęcia jak z nocy zrobił się dzień, ale obudziłam się na łóżku w moim domu o jakieś 11/12. Do dziś tego nie rozumiem, jednak nic mi się nie stało.
A Wy na coś chorujecie?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Peenk

Coś więcej o mojej pasji.