Wykiwali mnie, bo chciałam pomóc.
Skąd to pamiętam? Bo zapisałam to w swoim pamiętniku. Było to w czwartej klasie. Był język Polski. Był prawie koniec lekcji, więc nauczycielka dała Nam do dzwonka swobodę. Przede mną siedziała Julka i Martyna, ja z Agatą, a za mną Wiktor i Kuba. Martyna i Julka się gdzieś przesiadły a ja ich miejsce przyszła Wiktoria (tak ta w co chciała abym dostała uwagę). My się zbyt nie lubimy od zawsze. No i takie coś:
- Pedale!!!!! |Wiktoria|
Na początku myślałam, że to do mnie.
- Co ja Ci zrobiłam? |Ja|
Jednak chwilę później, dotarło do mnie, że to hasło było skierowane do Wiktora. To się przymknęłam.
- Co Ci zrobiłem? |Wiktor|
- Hahahahahahahahahahaha! |Wiktoria|
Ona jest już taka chora psychicznie. Do końca dnia luz był. Gdy jakoś o piętnastej lub szesnastej - po odrobionych lekcjach - siedziałam przy komputerze, usłyszałam, że ktoś mnie woła pod balkonem. Wyjrzałam. To był Dorian. Pytał się czy wyjdę. Moja Mama nie miała nic przeciwko. Wzięłam Antosia, Boże na szczęście. Chciałam iść na spacer do tzw "Ruin Zamku", wstawię tu kiedyś zdjęcie jak to wygląda. Te ruiny były tuż za blokiem bloku który stał przy moim bloku (xDDDDDDDDD). Ale Dorian chciał się przejść koło świetlicy. W sumie zgodziłam się. Wpadłam w sidła. Gdy przy bloku jest taki ulicochodnik to tam JAKBY NIGDY NIC wyszła Wiktoria z Babcią. Nic nie wiedziałam o tym niecnym planie. Po prostu powiedziałam do Babci "dzień dobry". I chciałam przejść dalej, ale Dorian ustał i gadał z Nimi. Również ustałam, bo Antoś coś wąchał w trawie. No i się coś zaczęło. Coś o tym, że bezpodstawnie oskarżam Wiktorię, że wyzywa ludzi z klasy. Bezpodstawnie?! Pff... Bez żartów. Mam podstawy, ale mało przyjaciół, więc byłam sama. Było nie fair bo trzy na jednego. Coś gadaliśmy kłócąc się na środku ulicy. Podobno "bezpodstawnie" oskarżyłam Wiktorię że wyzywa Wiktora. A kurwa podstawy i dowody mam! No i tak se w krzyku wyjaśnialiśmy (a Babcia się przyglądała temu wszystkiemu i nie reagowała) to wszystko i Wiktoria wpadła na pomysł aby iść po Wiktora. Tak zrobiły. Wiedziałam, że będzie po mnie. Choć ja miałam rację, a Ona jak zwykle chciała się wymigać. Zawsze stawałam, stoję i będę stać w obronie słabszych. Ponieważ wiem, jak to jest być wyzywanym i w ogóle. A Wiktor trafił z innej szkoły i miasta do Nas, więc był nowy i trochę poniżany. Nic więc dziwnego, że chciałam Mu pomóc. Wracając do feralnego dnia.. Wiktoria i Dorian poszli po Wiktora a ja stałam z Antosiem i Babcią przyglądając się, rozpadowi mojej psychiki. Nic nie rozumiałam, raz mówili tak, a raz tak. Co Oni do cholery w końcu chcieli? - Do dziś nie wiem. Modliłam się aby Wiktora dziś nie było na świetlicy, bo mogłabym się upokorzyć, a Go kochałam! I dalej kocham.. Był.. Szczęście się odwróciło. Zapytali Go czy Wiktoria Go kiedyś wyzywała. Ale zaprzeczył. Ja wiem czemu to zrobił. Wiktoria grozi prawie każdemu, dlatego się z Nią nie przyjaźnię. Chociaż widziałam, że Jego zaprzeczenie nie było szczere, bo wlepił wzrok w trawę i był przygnębiony.
- Jesteś pewien że nic takiego ani innego do Ciebie nie powiedziała? |Ja|
- Tak.. |Wiktor|
Ale nie mówił prawdy. Ewidentnie było to widać. Szkoda mi Go. Choć już dziś nie, bo sam umie się "obszczekać" jak ktoś Go wyzywa. Nie wiem tylko czemu wtedy kłamał. No taa znów zbaczam z tematu. Gdy "przesłuchanie" (pff) doszło do końca, Wiktor odszedł a My dalej kłótnia. No ale już potem musieli iść. Zostałam sama. Jestem osobą wrażliwą, toteż byłam w ciężkim szoku. Nawet parę łez zakręciło mi się w oku, ale pomyślałam, że muszę być dzielna. Patrzyłam jak Dorian z Wiktorią i Jej Babcią oddalają się, ciesząc się z realizacji planu. Stałam dość długo w osłupieniu, po czym poszłam się przejść jeszcze za blok, żeby ochłonąć. Nie mogłam przestać o tym myśleć. Potem wróciłam do domu. Odpięłam Antosiowi szelki i smycz i zamknęłam się w pokoju, zatrzaskując drzwi. Płakałam w poduszkę. Mama przyszła i się zapytała co się stało. Kiedyś niechętnie opowiadałam o moich problemach, toteż ciężko było coś ode mnie wydusić. Ale w końcu się udało. Opowiedziałam Mamie wszystko. Mama również była w szoku, że Dorian - mój przyjaciel - mógł coś takiego zrobić. Mama zadzwoniła do Babci Wiktorii i Ją opierdoliła porządnie, aż się chyba pokłóciły. Na drugi dzień chyba nie poszłam z tego szoku do szkoły.
Morał? Pomagaj słabszym, angażuj się w to, ale nie jak ja, bo może to zostać wykorzystane przeciwko Tobie.
A i Wiktoria kiedyś zastraszyła Agatę, że albo Agata mnie teraz zostawi, albo Wiktoria powie mi wszystko. Co? Nie wiem. Brzmiało to tak:
- Albo teraz powiesz Aśce że idziesz ze mną i Ją zostawisz, albo powiem Jej wszystko! |Wiktoria|
- Okej, poczekaj tu na mnie. |Agata|
Tak i poszła z Nią.
- Pedale!!!!! |Wiktoria|
Na początku myślałam, że to do mnie.
- Co ja Ci zrobiłam? |Ja|
Jednak chwilę później, dotarło do mnie, że to hasło było skierowane do Wiktora. To się przymknęłam.
- Co Ci zrobiłem? |Wiktor|
- Hahahahahahahahahahaha! |Wiktoria|
Ona jest już taka chora psychicznie. Do końca dnia luz był. Gdy jakoś o piętnastej lub szesnastej - po odrobionych lekcjach - siedziałam przy komputerze, usłyszałam, że ktoś mnie woła pod balkonem. Wyjrzałam. To był Dorian. Pytał się czy wyjdę. Moja Mama nie miała nic przeciwko. Wzięłam Antosia, Boże na szczęście. Chciałam iść na spacer do tzw "Ruin Zamku", wstawię tu kiedyś zdjęcie jak to wygląda. Te ruiny były tuż za blokiem bloku który stał przy moim bloku (xDDDDDDDDD). Ale Dorian chciał się przejść koło świetlicy. W sumie zgodziłam się. Wpadłam w sidła. Gdy przy bloku jest taki ulicochodnik to tam JAKBY NIGDY NIC wyszła Wiktoria z Babcią. Nic nie wiedziałam o tym niecnym planie. Po prostu powiedziałam do Babci "dzień dobry". I chciałam przejść dalej, ale Dorian ustał i gadał z Nimi. Również ustałam, bo Antoś coś wąchał w trawie. No i się coś zaczęło. Coś o tym, że bezpodstawnie oskarżam Wiktorię, że wyzywa ludzi z klasy. Bezpodstawnie?! Pff... Bez żartów. Mam podstawy, ale mało przyjaciół, więc byłam sama. Było nie fair bo trzy na jednego. Coś gadaliśmy kłócąc się na środku ulicy. Podobno "bezpodstawnie" oskarżyłam Wiktorię że wyzywa Wiktora. A kurwa podstawy i dowody mam! No i tak se w krzyku wyjaśnialiśmy (a Babcia się przyglądała temu wszystkiemu i nie reagowała) to wszystko i Wiktoria wpadła na pomysł aby iść po Wiktora. Tak zrobiły. Wiedziałam, że będzie po mnie. Choć ja miałam rację, a Ona jak zwykle chciała się wymigać. Zawsze stawałam, stoję i będę stać w obronie słabszych. Ponieważ wiem, jak to jest być wyzywanym i w ogóle. A Wiktor trafił z innej szkoły i miasta do Nas, więc był nowy i trochę poniżany. Nic więc dziwnego, że chciałam Mu pomóc. Wracając do feralnego dnia.. Wiktoria i Dorian poszli po Wiktora a ja stałam z Antosiem i Babcią przyglądając się, rozpadowi mojej psychiki. Nic nie rozumiałam, raz mówili tak, a raz tak. Co Oni do cholery w końcu chcieli? - Do dziś nie wiem. Modliłam się aby Wiktora dziś nie było na świetlicy, bo mogłabym się upokorzyć, a Go kochałam! I dalej kocham.. Był.. Szczęście się odwróciło. Zapytali Go czy Wiktoria Go kiedyś wyzywała. Ale zaprzeczył. Ja wiem czemu to zrobił. Wiktoria grozi prawie każdemu, dlatego się z Nią nie przyjaźnię. Chociaż widziałam, że Jego zaprzeczenie nie było szczere, bo wlepił wzrok w trawę i był przygnębiony.
- Jesteś pewien że nic takiego ani innego do Ciebie nie powiedziała? |Ja|
- Tak.. |Wiktor|
Ale nie mówił prawdy. Ewidentnie było to widać. Szkoda mi Go. Choć już dziś nie, bo sam umie się "obszczekać" jak ktoś Go wyzywa. Nie wiem tylko czemu wtedy kłamał. No taa znów zbaczam z tematu. Gdy "przesłuchanie" (pff) doszło do końca, Wiktor odszedł a My dalej kłótnia. No ale już potem musieli iść. Zostałam sama. Jestem osobą wrażliwą, toteż byłam w ciężkim szoku. Nawet parę łez zakręciło mi się w oku, ale pomyślałam, że muszę być dzielna. Patrzyłam jak Dorian z Wiktorią i Jej Babcią oddalają się, ciesząc się z realizacji planu. Stałam dość długo w osłupieniu, po czym poszłam się przejść jeszcze za blok, żeby ochłonąć. Nie mogłam przestać o tym myśleć. Potem wróciłam do domu. Odpięłam Antosiowi szelki i smycz i zamknęłam się w pokoju, zatrzaskując drzwi. Płakałam w poduszkę. Mama przyszła i się zapytała co się stało. Kiedyś niechętnie opowiadałam o moich problemach, toteż ciężko było coś ode mnie wydusić. Ale w końcu się udało. Opowiedziałam Mamie wszystko. Mama również była w szoku, że Dorian - mój przyjaciel - mógł coś takiego zrobić. Mama zadzwoniła do Babci Wiktorii i Ją opierdoliła porządnie, aż się chyba pokłóciły. Na drugi dzień chyba nie poszłam z tego szoku do szkoły.
Morał? Pomagaj słabszym, angażuj się w to, ale nie jak ja, bo może to zostać wykorzystane przeciwko Tobie.
A i Wiktoria kiedyś zastraszyła Agatę, że albo Agata mnie teraz zostawi, albo Wiktoria powie mi wszystko. Co? Nie wiem. Brzmiało to tak:
- Albo teraz powiesz Aśce że idziesz ze mną i Ją zostawisz, albo powiem Jej wszystko! |Wiktoria|
- Okej, poczekaj tu na mnie. |Agata|
Tak i poszła z Nią.
Komentarze
Prześlij komentarz